Wyobraź sobie zatem jakie to irytujące, kiedy po raz tysięczny tłumaczysz komuś, wspierając się badaniami naukowymi i danymi historycznymi, że dobudowanie dodatkowych pasów *zawsze i nieodwołalnie* zwiększa ruch na danej drodze, w przeciągu (realistycznie) kilku miesięcy lub (optymistycznie) kilku lat doprowadzając do zakorkowania takiej (poszerzonej) drogi i pogarszając sytuację w całej strefie, obsługiwaną przez tę drogę (bo na przykład trudniej włączyć się do ruchu), a taka osoba odpisuje ci, że tylko dobudowanie dodatkowych pasów zwiększy przepustowość i poprawi sytuację, bo ona tak uważa .
Jest tylko jedno rozwiązanie, które na dłuższą metę poprawia płynność ruchu, a przez to jakość życia w mieście i jest to zmniejszenie liczby samochodów na ulicach. Można to zrobić na wiele sposobów (o których wiele osób pisało w wątku - czyli niekoniecznie burząc drogi ), ale innego rozwiązania po prostu nie ma i nie będzie (przynajmniej dopóki nie będziemy mieli latających samochodów rodem z Powrotu do przyszłości albo teleporterów ze Star Treka).
Ja wiem, że kiedy się o tym rozmawia, to każdy ma chorą babcię, którą każdego dnia musi wozić na zakupy/do lekarza/do kościoła albo prowadzi firmę sprzedającą węgiel prosto z auta dostawczy, ale zmniejszenie ilości samochodów na drodze będzie korzystne także dla nich (bo korków nie będzie). Innymi słowy wybór jest taki - jeżeli absolutnie nie musisz poruszać się po mieście za pomocą transportu indywidualnego, to jedziesz komunikacją miejską. Jeżeli nie musisz poruszać się po mieście samochodem osobowym, ale bardzo chcesz, to jedziesz autem, produkujesz korki i nie narzekasz, bo jesteś dorosły i to twój wybór.