Jest jakiś nakaz wierzenia w boga (konkretnego wyznania)?
Cóż, jak się dobrze rozejrzeć, to nie sposób nie stwierdzić, że jest. Polskie regulacje prawne dotyczące sfery rozrodczości są bowiem oparte na wierze w istnienie duszy nieśmiertelnej. Tym bowiem jest ochrona życia ludzkiego OD POCZĘCIA, o czym w konstytucji RP nie ma ani słowa:
Art. 38. Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia.
W konstytucji nie ma definicji człowieka. Żeby uznać, że art. 38 konstytucji odnosi się także do zygoty, trzeba najpierw uznać zygotę za człowieka. Tymczasem jedynym tego uzasadnieniem jest wiara w posiadanie przez zygotę duszy nieśmiertelnej. Jedni taką wiarę podzielają, inni nie. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. ochrony zygoty jest więc jeśli nie rozkazem "wierzyć mi tu w duszę nieśmiertelną, no już mi tu wierzyć, bo jak nie, to...!", to przynajmniej nakazem respektowania konsekwencji wiary w duszę nieśmiertelną przez wszystkich, także przez niepodzielających tej wiary.
Takie podejście może mieć groźne konsekwencje. Widzimy bowiem, jak restrykcje prawne dotyczące unicestwienia zygoty eskalują. Pojawiają się coraz to głośniejsze postulaty wprowadzenia drakońskich kar np. za użycie środka wczesnoporonnego, którym to postulatom skwapliwie nadstawia się ucha. W ostatecznej fazie eskalacji może to być nawet uznane za zabójstwo wielokrotne z zamiarem ewentualnym, bo przecież nie można wykluczyć, że zygota mogłaby się podzielić prowadząc do ciąży wielorakiej. Wtedy ostateczna kwalifikacja czynu zależałaby od rozstrzygnięcia teologicznego - czy zygota, która potem się podzieli, ma od początku wiele dusz (wtedy jest to zabójstwo wielokrotne z zamiarem ewentualnym), czy też jedna początkowo dusza zygoty dzieli się potem na więcej dusz (wtedy jest to zwykłe zabójstwo).
Jak widać, konsekwencje skrajnego fanatyzmu, a tym są dyktowane polskie regulacje prawne dotyczące rozrodczości, mogą być straszne. Dlatego w normalnej cywilizacji większość sił politycznych, od lewicy do konserwatystów, opowiada się za pozostawieniem większości decyzji w omawianych sprawach sumieniu rodziców. Wyjątkiem są jedynie skrajni fanatycy w rodzaju władz Salwadoru skazujących na dożywocie za poronienie czy polskiego Trybunału Konstytucyjnego oraz skrajni, anarchistyczni lewacy odrzucający w tej dziedzinie jakiekolwiek regulacje prawne.
Posumowując: NAKAZ JEST!